Somewhere over the rainbow

Witajcie moi drodzy!

Jak ma się u was pogoda? U mnie nadal jest upalnie i powiem szczerze, że wszystkiego mi się przy takiej pogodzie odechciewa. Muszę się wreszcie zmobilizować, bo miałam zamiar zdać w te wakacje prawo jazdy i nieco się pouczyć... a tymczasem non stop się obijam, aż mi wstyd :)

♪

Zapraszam do przesłuchania piosenki, która zainspirowała mnie do zatytułowania wpisu - podpowiem, że można było usłyszeć ją w przepięknym filmie "Joe Black", który również z całego serca gorąco polecam wszystkim, którzy nie mieli okazji go jeszcze obejrzeć :)

Tymczasem mam wam do pokazania mój kolejny zestaw, w którym wybrałam się z moim chłopakiem na wieczorny spacer po Krakowskim centrum oraz do pizzerii położonej na jednej z uliczek nieopodal rynku.

Udało mi się zakupić ostatnio prześliczną narzutkę w kolorze cielistym z koronki w H&M i nie mogłam się doczekać, aż ją do czegoś ubiorę. Jest ona jednak bardzo prześwitująca, dlatego założyłam pod spód również cielisty top z Promodu, który dostałam w prezencie - podejrzewam, że nawet go na powyższym zdjęciu nie zauważyliście :) Z tego też względu spisał się znakomicie, bo bieliznę zasłonił, a sam był niewidoczny.

Do koronkowej narzutki dobrałam moje jedyne w tym momencie szorty - białe, zakupione rok temu w Hollisterze w Chicago. Niestety, byłam wtedy o jakieś 4kg cięższa i szorty są na mnie nieco za duże. Nie jest to co prawda widoczne - ani na zdjęciach, ani na żywo - ale ja to odczuwam i nieco mi to przeszkadza. Niestety, znalezienie odpowiadających mi fasonem i wyglądem spodenek graniczy z cudem, a przybieranie na wadze zajmie mi prawdopodobnie trochę czasu :(

Do cielistej narzutki i białych szortów postanowiłam dopasować dodatki w kolorze, który jak dotąd nie miał okazji zagościć w mojej szafie. Ależ nie, to nie jest miętowy, to jest SELEDYNOWY i jestem uczulona na nazywanie miętą wszystkiego, co mieści się pomiędzy kolorem niebieskim a zielonym. Zainteresowanych odsyłam do artykułu na Wikipedii.

Wracając do dodatków, zdecydowałam się na ożywienie mojego zestawu kwiatem wpiętym we włosy, złotym pierścionkiem zakupionym na allegro oraz dwoma bransoletkami - jedną znalezioną w Rossmannie, drugą od By Dziubeka.

Jeśli chodzi o torebkę, udało mi się ostatnio upolować na Asosie przepiękną kopertówkę Aldo, której już od dawna w żadnym sklepie nie mogłam kupić. Idealnie pasują do niej zakupione jakiś czas temu przeze mnie szpilki z DeeZee, które urzekły mnie kolorem i fasonem. Ach, co ja bym zrobiła bez zakupów w Internecie! :)

Jestem ciekawa, co sądzicie o tym zestawie, ponieważ zaczynam zauważać, że mój styl powoli ewoluuje - coraz częściej wybieram ubrania dziewczęce i kobiece, rezygnując powoli z ubrań luźnych, mało podkreślających moją urodę. Aż trudno mi uwierzyć, że kiedyś nosiłam tylko trampki i bluzy... ale czemu tu się dziwić - zmieniamy się przez całe życie, a wraz z nami nasz styl. Wydaje mi się, że właśnie zaczynam powoli odkrywać mój własny, unikalny styl, co bez wątpienia będzie w najbliższych tygodniach widoczne na moim blogu i w moich zestawach.

Już niedługo pojawią się nowe posty, bo codziennie budzę się z głową pełną pomysłów na to, jak mogę się ubrać, a pogoda zachęca do eksperymentowania z lekkimi, zwiewnymi tkaninami... :) 

Do następnego, moi drodzy!