9 października 2012

Pół roku!

Witajcie!
Tak jak już w poprzednim poście mówiłam, dzisiejszy wpis jest w pewien sposób szczególny. Dnia 8 kwietnia, czyli dokładnie pół roku temu, napisałam na tym blogu pierwszy wpis co oznacza, że mój blog ma już pół roku! :) Dla większości blogerów taka data nie jest pewnie niczym istotnym, bo zdecydowanie nie może się równać rocznicy, ale dla mnie znaczy wiele - głównie z tego względu, że w tak krótkim czasie nie tylko mój blog, ale i ja się zmieniłam. Z tego też względu przygotowałam małe podsumowanie :)




Statystyki


W ciągu tego pół roku, mojego bloga wyświetlano 20800 razy i zebrałam w tym czasie 219 obserwatorów. Nie jest to zbyt duża liczba, którą powinnam się chwalić, ale chcę wam po prostu podziękować za to, że ze mną jesteście, czytacie moje wypociny, oglądacie moje zestawy, zostawiacie komentarze i zachęcacie do dalszego prowadzenia tego bloga!



Co się w ciągu tego pół roku zmieniło?


1. Mój styl
Choć od już bardzo dawna zwracam uwagę na to, jak się ubieram, to w momencie założenia bloga nie ubierałam się w sposób godny prezentowania w Internecie ;) Poniekąd zdawałam sobie z tego sprawę, bo pomimo tego, że dopasowywałam dość zręcznie kolory, to niczym się nie wyróżniałam... a mimo to założyłam bloga i zaczęłam na nim pokazywać sposób, w jaki się ubieram.
Jednak w miarę prowadzenia bloga coś zaczęło się we mnie zmieniać - nie wiem, czy to była naturalna kolej rzeczy, czy też natchnęło mnie obserwowanie innych blogerek i zgłębianie tematu mody, ale zaczęłam zupełnie inaczej postrzegać samą siebie. Przez lata nie czułam się do końca dobrze z tym, kim jestem i jak wyglądam - nie akceptowałam siebie i nie czułam się kobieco, co na zewnątrz objawiało się ciągłym noszeniem spodni i tenisówek. Z sukienkami nie widziałam się od podstawówki i zupełnie nie wyobrażałam sobie, że coś w tym temacie mogłoby się zmienić. Jak bardzo się myliłam!
Nie pamiętam już jak to się stało, że zamówiłam pierwszą sukienkę, ale po niej przyszedł czas na drugą, trzecią, szóstą... byłam naprawdę zaskoczona, że JA mogę nosić SUKIENKI, dobrze się w nich czuć i tak też wyglądać! Zachłysnęłam się sukienkami i przez jakiś czas nie chciałam w ogóle słyszeć o spodniach. Nareszcie poczułam się kobietą, ale nie oszukujmy się - popadłam ze skrajności w skrajność, co z pewnością też nie jest najlepszym wyjściem. Kilka razy ktoś mi napisał, że wszystkie moje zestawy są takie same, co prawdą oczywiście nie było i mnie nieco uraziło, ale kilka zestawień rzeczywiście miało wspólny element, jakim była rozkloszowana sukienka :)
Aktualnie czuję, że powoli zbliżam się do pewnego umiaru, znajdującego się gdzieś pomiędzy upartym noszeniem wyłącznie spodni bądź sukienek - staram się nie ograniczać do jednej części garderoby i każdego dnia staram się spróbować czegoś nowego. Do moich delikatnych, pastelowych ubrań staram się powoli wprowadzać ostrzejsze akcenty, by nie zatrzymać się na tym etapie i was nie zanudzić :))) Mój styl cały czas się zmienia, ale patrząc na jego przebieg odnoszę wrażenie, że idę w dobrym kierunku!
Swoją drogą, każdemu etapowi towarzyszy inna fryzura - zauważyliście ten zbieg okoliczności? :)

2. Moje spojrzenie na modę
Kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga, miałam bardzo mocno sprecyzowany gust i nie tolerowałam najmniejszych odchyleń w żadną stronę - nie przekonywałam się do nowości, nosiłam tylko znane sobie kolory i nie łączyłam ich w sposób, który nie był przeze mnie sprawdzony. Nie znosiłam wielu typów ubrań i nie mogłam zrozumieć, czemu inni je noszą.
Teraz mogę powiedzieć, że nauczyłam się czegoś, czego mi wtedy brakowało - elastyczności. Przekonałam się również, że nie powinno się patrzeć na zestawienia innych osób przez pryzmat własnego stylu. To, że ja nie założyłabym tego czy tamtego wcale nie oznacza, że ktoś inny wygląda w tym źle. Zaczęłam oddzielać "mogłabym się tak ubrać" od "bardzo ciekawe i oryginalne zestawienie", bo czasem napotykam na naprawdę fantastyczne zestawy, które kompletnie do mnie nie pasują.
Przez te pół roku zdążyłam też polubić części garderoby, na które wcześniej nie mogłam patrzeć: lity, płaszcze-futrzaki, różowe rzeczy, złotą biżuterię czy też eleganckie zegarki :) Z jakiegoś powodu zaczęłam patrzeć na ubrania w zupełnie inny sposób i zaakceptowanie tych, których kiedyś nie znosiłam przyszło mi zadziwiająco łatwo. Powiem więcej - zaczaiłam się na kilka par litów, mam upatrzonego futrzaka, nieco złotej biżuterii w szufladzie i całkiem sporo ubrań w pudrowym bądź brudnym różu! Z pewnością pokażę je na blogu w swoim czasie... jak je wszystkie już zakupię, oczywiście :)

3. Mój dystans do siebie
Przykre słowa zawsze są przykre i nie wiem, czy czas blogowania jest w stanie to zmienić. Znalezienie niemiłego, złośliwego komentarza pod postem nigdy nie sprawia takiej radości jak miłe, szczere i ciepłe słowa, ale jednak - z czasem reakcje na takie złośliwości się zmieniają. Początkowo bardzo mnie one bolały, bo to przecież mój kawałek sieci, moje stroje, moje starania o bycie lepszą sobą i o lepszy styl, nikogo tym nie krzywdzę... zorientowałam się jednak, że problem prawdopodobnie nie leży we mnie, a raczej w tym, że niektórzy są po prostu złośliwi i nie potrafią się powstrzymać przed podjęciem próby sprawienia komuś przykrości. Po co? Nie wiem, ale te pół roku nauczyło mnie, że powinnam brać do siebie jedynie kulturalnie wyrażoną krytykę i szczere, miłe rady, bo pozostałe - złośliwe i chamskie - mają na celu zaszkodzenie mi, a nie pomoc. Niesympatycznymi opiniami przestaję się powoli przejmować, bo najważniejsze to robić swoje :)


Osiągnięcia


Niewielkie bo niewielkie, ale i tak jestem z nich niesamowicie zadowolona :) No to po kolei! Spokojnie, nie zanudzicie się - jest ich niewiele ;)

1. Udział w konkursie "Szafiarki na wybiegu" w Galerii Krakowskiej
Pomimo niewielkiej popularności, zostałam wyróżniona i wybrana jedną z zaledwie 10 małopolskich blogerek, które miały okazję wziąć udział w konkursie. Ja w pierwszej dziesiątce? Niemożliwe! :) Niestety, w konkursie nie udało mi się nic zająć, ale sam udział w takim wydarzeniu był dla mnie bardzo ważny i uświadomił mi, że mogę osiągnąć jeszcze więcej!

2. Umieszczenie mojego zestawu w "Day Best" na Stylio.pl
Tak, wiem - nie jest to jakiś ogromny sukces, ale było to moje pierwsze wyróżnienie gdziekolwiek, więc jest dla mnie niesamowicie istotne :) Teraz ten zestaw nie wydaje mi się już tak dobry, jak wtedy i raczej inaczej bym go skomponowała, ale... no cóż, taki się wtedy spodobał i niezmiernie mnie to cieszy :)

3. Umieszczenie mojego zestawu na głównej stronie Modnej Polki
Ten sukces jest dla mnie świeży i znaczy już więcej, niż Day Best na Stylio, ponieważ znalezienie się na stronie głównej Modnej Polki nie jest wcale aż tak łatwe, jak by się mogło wydawać :) Kilka razy zdarzyło mi się już być na drugiej stronie i nie raz brakowało mi dosłownie kilku "Fajnych", by się przenieść nie pierwszą... ale tym razem mi się udało, i to nie na samym dole strony! ;) Biorąc pod uwagę towarzystwo, w jakim na tej pierwszej stronie się znalazłam, to jestem z siebie bardzo zadowolona - jestem chyba jedną z młodszych stażem, a mimo to udaje mi się coś osiągać!

4. Spotkanie krakowskich blogerek
Czy ta pozycja wygląda dziwnie wśród osiągnięć? Pewnie tak, ale jednak - jest to dla mnie osiągnięcie! Kiedy zaczynałam prowadzić tego bloga to nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę kogoś dzięki temu poznać. Tymczasem spotkałam całą grupę przesympatycznych osób, które podzielają moje zainteresowania i z którymi miałam o czym rozmawiać przez cały dzień. Było to moje pierwsze spotkanie tego typu, ale jednego jestem pewna - na pewno nie ostatnie! :)


Domyślam się, że jeśli ktoś dotarł tutaj, to ma już dość czytania i ze złością zastanawia się: "cholera, jak można tyle bredzić?!". Jak widać można, ale ku waszej uciesze oświadczam - to już koniec tego długiego, sentymentalnego i pełnego przechwałek wpisu. Nie wiem, czy ktoś go w całości przeczyta... ale dla mnie jest on poniekąd uporządkowaniem sobie tych wszystkich spraw, które miały miejsce przez te pół roku mojego blogowania. Jeśli kiedykolwiek zwątpię w to, czy wstawianie tutaj moich zestawów ma sens, to z pewnością wrócę do tego wpisu, przeczytam go jeszcze raz i przypomnę sobie, jaka radość towarzyszyła mi przez te pół roku z wami :) Dziękuję wam za to kochani i... przygotujcie się na następne pół, a pewnie i kilka połówek!

23 komentarze:

  1. Gratuluję! :) Tylko na Twój blog zaglądam, z kategorii tych ubraniowych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę powodzenia i wytrwałości w dalszym blogowaniu. :)
    A sukienka z serduszkowym wycięciem - BOSKA! :)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja całkiem niedawno odkryłam Twojego bloga i wpadłam ;-) oby tak dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj to prawda, że blogowanie zmienia ludzi :) Uwielbiam patrzeć na Ciebie w kobiecym wydaniu, mam nadzieję że to się nie zmieni i życzę Ci jak najwięcej wytrwałości w ciągnięciu tego blogowego wózka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że ciągle się rozwijasz :) Bardzo podoba mi się Twój aktualny styl, nie wiem jak wcześniej nie mogłaś nosić sukienek ;)) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. mój blog tez niedługo będzie miał pół roku ;) pozazdrościć sukcesów

    OdpowiedzUsuń
  7. co do ubierania się, to powiem Ci, że ja też to u siebie zauważam... zawsze lubiłam się wyróżniać, ale odkąd prowadzę bloga, jakoś tak bardziej zwracam uwagę na to, w co się ubieram, w ogóle, nie tylko, jak planuję zdjęcia :) większą uwagę tez zwracam na dodatki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. pół roku a takie osiągnięcia :) gratuluję, widać jak twój styl przez ten czas ewoluował, wyglądasz cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja po ponad roku nie mam aż takich osiągnięć hehe :D. Serdecznie gratuluję! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale osiągnięcia;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratuluję! Na prawdę sporo osiągnęłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo ładna notka, cieszę się z Twojego szczęścia, aktualnie masz że tak powiem zaj****** włosy i wyglądasz przecudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. E tam, że niby tylko sukienki, a taka prawda, że w sukienkach Ci jest najładniej! Wyglądasz kobieco, dziewczęco zarazem po prostu ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluję ! :D
    Ja tez się bardzo cieszyłam z pół roku bloga ;DD

    Obserwujemy ;) ?

    OdpowiedzUsuń
  15. Że niby ten wpis jest długi? Mówisz to mnie, która nadrabiała notki do 16 sierpnia? :D Dzień dobry znowu, kochana Czekolado. Wracam, nowy nick, nowy blog, mam nadzieję nowy power do pracy. Ja jestem tym wariatem, co to Ci opisywał sposób wietrzenia mieszkania :D A teraz do rzeczy, bo mam pół strony (zeszytu A5) notatek, w formie wyrazów, co bym Ci chciała napisać (jak to ja).
    Zapisałam sobie wszystkie utwory, które dorzucałaś do notek, ponieważ mój transfer nie pozwala mi na oglądanie filmów, czy słuchania muzyki. Muszę z tym poczekać do północy. Oj, będzie się działo. Z panią Lindsey zaprzyjaźniłam się w chwili, kiedy jeden z jej filmików znalazłam na Demotywatorach. Pokochałam taniec w lodowym zamku, w tym magazynie (zabawa cieniem) czy np. występ związany z ostatnią częścią Elder Scrolls.
    Nie jestem w chamski sposób złośliwa, również wolę się podroczyć, aby na samym końcu oboje mogliśmy się z tego śmiać ;) Natomiast nie rozumiem osób, które sprawiają, że inna osoba poczuje się źle po usłyszeniu niepochlebnego komentarza, bądź tylko złośliwości. Kierownik piękny, ale bym się wtuliła w jego futerko ^^
    Pogoda i jej zmiany nastrojowe są rzeczywiście niezbyt pozytywne. I przydałby się taki kraj, gdzie ta pogoda byłaby umiarkowana przez cały rok. Raj dla osób, które dopada migrena.
    Stonowane kolory przede wszystkim, choć nawet ja mam mocno niebieskie spodnie czy kolorowe T-shirty. Ostatnio często się zastanawiam nad własnym stylem ubierania, gdzie raczej stawiam na wygodę. Ale będąc na uczelni odczuwam pewien dyskomfort, takiego uczniaka z liceum. Czym jest to spowodowane? Ano że inne studentki stawiają na obcasy, koronki, żakieciki i marynarki i ogólnie ubierają się ślicznie i dziewczęco. Oj, czasem długo się nad tym zastanawiam, ale nawet gdybym chciała tego jednego dnia wyglądać ładnie to jednak moja szafa sprowadza mnie do parteru. A też nie chcę wydawać zbyt dużo pieniążków na ubrania, gdyż sporo środków moich rodziców idzie teraz na wszelkie plastyczne materiały, brrr... Ale może z czasem, powoli zmieni mi się styl, tak jak Tobie się zmieniał, nabędę kilka nowych elementów odzieży ;) Ale do tego potrzeba czasu. Więc chyba póki co zostanę na etapie trampek, wygodnych jeansów i kolorowych T-shirtów i swetra, co by mi zimno nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Z panem Coelho miałam tylko raz do czynienia, przy okazji książki "Pielgrzym". Niestety nie podszedł mi do gustu, za dużo nawiązań do religii, pseudo fantastyka, nie lubię czegoś takiego, zwłaszcza, że specjalnie pobożna nie jestem.
      Inteligencja tłumu jest złudna. Większość tak naprawdę podąża ślepo za kimś, za czymś, czy to chodzi o politykę w naszym kraju, stylem ubierania, czasem kierunkiem studiów. Jedynie pojedyncze jednostki wybijają się z tłumu, ale często zdarza się, że są one stłamszone przez ogół, zrównane do swojego poziomu. To jest najgorsze, co może być. Zawsze się staram myśleć samodzielnie, wybór studiów już był niesamowitą odskocznią, kiedy większość mojej starej klasy licealnej poszło na AGH, a nie za marzeniami i pasją. Coś okropnego.
      Co do gatunku ludzkiego, od razu przypomniała mi się książka "Syriusz", którą miałam okazję niedawno czytać. Stary tomik, ale jakże aktualny. Spojrzenie na ludzkość z perspektywy myślącego psa, psa, który był wynikiem eksperymentu. Niesamowicie pouczająca książka.
      Negatywnymi komentarzami nie powinnismy się przejmować, a jednak zawsze gdzieś tam zostają w nas. Przykre, ale prawdziwe. Twoje przemyślenia dla mnie na przykład są bardzo ważne, ponieważ oprócz ładnych zdjęć lubię sobie odrobinkę poczytać, pomyśleć, a nie tylko "o, fajne zdjęcia". Więc, jeśli miałaś wątpliwości czy dalej je pisać, to dodaje swój grosik do "pisać, pisać".
      Widzę, że zapuszczanie włosów szlag trafił ;p Nowa fryzura. Ładna, nie powiem choć teraz zapuszczaj, zapuszczaj. Tak jak ja to robię :) W grudniu mam zamiar sobie zrobić zdjęcie dokumentujące, w jaki sposób moje włosy doszły do siebie po tym, jak rok wcześniej ścięłam się na chłopczyka :D
      Gratuluję konkursu, wyróżnienia i nawet jeśli nie skończyło się wygraną, to co z tego. Będą jeszcze okazje, na pewno nie jedna. Wierzę, że z pewnością się sstresowałaś. Takie wystąpienia publiczne nie są również moją mocną stroną. A już w szpilkach zwłaszcza. Moje nieprzyzwyczajone nogi moment spłatałyby mi psikusa.
      Frustracja z faktu, że ktoś prawie się nie stara, a osiąga lepsze wyniki, jest okropnym uczuciem. Choć czasem się zastanawiam nad sobą i stwierdzam, że ja po prostu nic nie robię to i wyników brak. Muszę się porządnie zmotywować do działania. Na pewno motywuję się w nauce. I rok studiów, chciałabym uzyskać jak najlepsze wyniki i gdyby byłaby taka możliwość to w przyszłym roku wystąpić o stypendium. Jeden mały kroczek, który odciąży moich rodziców z płacenia mi za studia, za co ich naprawde kocham, jestem im wdzięczna i w pewnym sensie odczuwam też poczucie winy za naciąganie ich na moje zachcianki. Ale nic, jakoś to będzie.
      Właśnie w związku ze studiami założyłam bloga. Póki co rozwijam go stopniowo, nie wrzucam w genialny szablon, super rozstawiam ramki i w ogóle. Co mi przyjdzie do głowy, to dodaje. I tego będę się trzymała.
      Uff... Gratulacje pół roku, jesli jeszcze nie gratulowałam. Oby tak dalej.
      Dotarłaś do tego momentu? :D

      Usuń
    2. Musiałam tak to rozwiązać, ponieważ wyskoczyło mi, że przekroczyłam ilość znaków. Ale jak oni dają limit ok. 4100 znaków? :D Za mało jak dla mnie :D

      Usuń
  16. Czytając całość jedyne co mi się nasuwa na usta, to gratuluję. Głównie tego, że czujesz się lepiej sama sobą, wyglądasz naprawdę świetnie i sprawiasz wrażenie sympatycznej osoby. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. miałam dokładnie tak samo jeśli chodzi o sukienki;)
    trzymam kciuki za wygraną!

    OdpowiedzUsuń
  18. Dlaczego na większości zdjęć jak pozujesz, to tak dziwnie wystawiasz rękę? To wygląda bardzo nienaturalnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy noszę torebkę na ramieniu, to mi zwykle zjeżdża, przez co jakoś weszło mi w nawyk takie noszenie w zgięciu łokcia :) Jak dotąd nie wpadłam na wygodniejszy pomysł :)

      Usuń