Wszyscy stereotypy znamy, wszyscy ich nie lubimy, a mimo to - często się do nich stosujemy. Mogłabym wam co prawda zaśpiewać słowami Patyczaka:
A ja jestem punk
i w ramach walki ze wszystkimi schematami
Ja jestem punk
lubię laski z małymi cyckami...
Ale że punk ze mnie żaden, to w ramach walki ze wszelkimi schematami... pochwalę się białymi butami!
Wszyscy znamy koszmar białych kozaczków na szpilce i z czubkiem w szpic - na samą myśl automatycznie jawi nam się cała reszta tego bajecznego zestawu, składająca się zazwyczaj z jeansowej miniówki i króciutkiej kurteczki z futerkiem, skrywającej zapach świeżo palonej na solarium skóry i będącej świetnym dodatkiem do tlenionych blond włosów. Jeśli puścimy wodzę wyobraźni, to obok owego osobnika pojawi się drugi - nieco wyższy, z szerszymi barkami, dwoma eleganckimi, białymi paskami zdobiącymi jego spodnie i z ilością włosów na głowie dążącą do zera. Tak, utarte schematy i stereotypy mają ogromną moc.
Wątpliwa sława białych butów sięga dalej, niż do samych kozaczków. Sprawa podobnie ma się z białymi szpilkami i, nie wiedzieć czemu, duża część kobiet sądzi, że takowe są zarezerwowane tylko i wyłącznie dla panny młodej w dniu ślubu. Nie zdziwcie się więc, jeśli wychodząc z domu w białych szpilkach przyuważycie ukradkowe spojrzenia, poszukujące idącego obok was lub skrywającego się za wami potencjalnego pana młodego.
Może to jednak nie o same buty chodzi, a raczej o kolor? Jakiś czas temu na forum Modnej Polki pojawiła się dyskusja na temat... białych rajstop. Pomimo tego, że udzielała się tam społeczność osób rzekomo eksperymentujących z modą, to większość opinii była przeciwna noszeniu takich, a najczęściej pojawiającym się argumentem był prawdopodobnie ten, że białe rajstopy nadają się tylko na komunię. Swoją, nie cudzą rzecz jasna.
Wydaje się to być z grubsza logiczne, bo każde z tych skojarzeń jest wzięte prosto z życia i naszych doświadczeń - widujemy dosyć charakterystyczną i specyficzną grupę noszącą białe kozaczki, więc tym samym utożsamiamy je z nią. Białe rajstopy widujemy głównie u młodszych dzieci na zajęciach baletowych bądź w trakcie komunii, a białe szpilki u panien młodych, w kościele. Każdy z tych elementów kojarzy nam się z konkretną grupą, z którą niekoniecznie chcemy się utożsamiać i stąd też bierze się do danego elementu ubioru niechęć.
Problem w tym, że prowadzi to do fatalnych uogólnieni i gdyby być konsekwentnym, to trzeba by prawdopodobnie pozbyć się połowy swojej szafy. Na pierwszy ogień idą ubrania czarne - jakże nosić je na co dzień, skoro ubiera się je na pogrzeby? Czy to nie brak szacunku dla osób w żałobie? No chyba, że jest się metalem... ale sam fakt zaadoptowania tego koloru przez metali tylko przemawia za tym, by koloru czarnego się pozbyć. Doszczętnie. To samo ma się z ćwiekami, dżetami i wszelkimi łańcuchami, które kojarzą się z oczywistą już subkulturą.
Następny w kolejce jest róż, a wszyscy przecież wiemy, że w różowym chodzą jedynie małe dziewczynki, tak zwane żywe Barbie oraz prostytutki. Chyba nie chcesz być częścią żadnej z tej grup? No już, wywalamy róż z szafy!
Można by tak długo odnosić się do bardziej lub mniej popularnych stereotypów funkcjonujących w przeróżnych kulturach i tym samym doprowadzić do tego, że wypadałoby nam chodzić jedynie w workach na ziemniaki sięgających samej ziemi... tylko czy o to w tym wszystkim chodzi? Dlaczego ograniczać swój gust (i szafę) tym, co ktoś nam kiedyś narzucił bardziej lub mniej sensownym stereotypem i tym samym odbierać sobie tę frajdę, jaką jest eksperymentowanie, poznawanie i próbowanie na sobie tego, do czego mamy dostęp?
Bo, jak to się ładnie mówi: wszystko jest dla ludzi. Dlatego też przyłączcie się wszyscy do mojej walki ze wszelkimi schematami i pokochajcie laski z małymi cyckami białymi butami!
zdjęcia: Sachnik (Wysoka Blogerka)
płaszcz - Orsay, spódnica - sh, rajstopy - H&M, sweter - Zalando, naszyjnik - allegro, buty - nn, szalik - Promod, torebka - Asos, czapka - House
ojj dla mnie takie buty to nie lada wyzwanie bo mam 174 cm wzrostu ;) uwielbiam Twoją spódniczkę!
OdpowiedzUsuńSpódniczka z H&M <3
OdpowiedzUsuńJak ja kocham stereotypy, szczególnie wtedy gdy w aucie słucham na cały regulator limp bizkit czy blur, zza szyb mnie nie widać, a gdy wyłaniam się w wysokich szpilkach i czymś kobiecym, miny osób, które mnie mijają są bezcenne :D
A bardzo możliwe że H&M, nie przyszło mi na myśl, by sprawdzić metkę :D
UsuńOcenianie na podstawie słuchanej muzyki to też temat-rzeka... ;)
pięknie to wszystko wygląda :-)
OdpowiedzUsuńA ja mając lat 14 miałam białe kozaczki w szpic, na metalowym obcasie... Do dziś nie wybaczyłam mamie że primo: pozwoliła mi na nie, secundo: dała mi na nie kasę i to nie małą
Uprzedzam, będzie długo, bo mnie ten róż skłonił do małej retrospekcji.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że kiedy byłam nastolatką, te stereotypy były bardzo silne w mojej szkole. Róż był dla małych dziewczynek i tlenionych blondynek spalonych solarium (białych kozaczków do szkoły się nie nosiło, jak i w ogóle butów na obcasie). Był to dodatkowo czas żartów o blondynkach, a ja miałam jakiegoś pecha do szkół, w których dbanie o wygląd - chodzenie do fryzjera, malowanie paznokci, robienie makijażu, komponowanie ładnych strojów - było jednoznaczne z komunikowaniem otoczeniu "spędzam mnóstwo czasu przed lustrem, więc już mi nie starcza na rozwój intelektualny". Krótko mówiąc, wtedy bym prędzej UMARŁA niż włożyła coś różowego.
Dopiero na studiach, dorastając, uświadomiłam sobie, że wyglądanie jak kobieta wcale nie umniejsza mojego intelektu. Poczytałam też trochę na temat historii barwy. I polubiłam róż. To był przez setki lat najbardziej męski kolor! Dopiero w XX wieku bieguny się przestawiły.
A w temacie: jestem zakochana w spódniczce :-)
Oj, w mojej szkole stereotypy również były bardzo silne - szczególnie w podstawówce i gimnazjum. Wtedy moje włosy nie były jeszcze takie ciemne i miałam przyjemność wysłuchiwania kawałów o blondynkach w nawiązaniu do mojej osoby :) Różu się wtedy natomiast "nienawidziło" i jedynym słusznym dźwiękiem, jaki na jego temat można było wydać, było "fuj". Czy Ty i Twoje koleżanki również czyniłyście deklaracje pt. "nigdy nie będę się malować" i "nigdy nie będę nosić butów na obcasie"? ;)
UsuńDo różu i generalnie kobiecego wyglądu również przekonałam się na studiach - z resztą, widać to przeglądając mojego bloga od samego początku, choć moje najbardziej męskie lata pod względem wyglądu są ukryte skrzętnie gdzieś w najgłębszych zakamarkach komputera... i całe szczęście!
Ja naturalnie jestem szatynką, ale to było wtedy nieistniejące słowo. Włosy były blond (jasny blond, średni blond, ciemny blond), albo czarne. Też wysłuchiwałam.
UsuńDeklaracje nie były potrzebne - po prostu żadnej z nas, która miała choć trochę oleju w głowie, nie przyszłoby do głowy, żeby robić widoczny makijaż! To było równoznaczne z przyznaniem się do pustki w głowie. W liceum używałam korektora i brązowego tuszu do rzęs. Wszystko ponad to była "tapeta".
Mnie do koloru różowego i do makijażu przekonał tak ostatecznie taniec, z którym zetknęłam się jakoś 6 lat temu. Spotkałam wtedy sporo dziewczyn i kobiet, które bynajmniej nie były głupie czy bezmózgie, wręcz przeciwnie, a makijaż i kiczowaty kostium był dla nich wejściem w rolę orientalnej diwy, a nie staniem się słodką idiotką.
Myślę, że dużo też zależy od umiejętności i otoczenia. Gdybym w wieku 15 lat miała dostęp do niedrogich kosmetyków oraz całego YT z mnóstwem tutoriali, na pewno inaczej bym wtedy patrzyła na te kwestie. Teraz nie rozumiem, jak się można w ogóle nie malować. Przecież nawet z makijażem niewidocznym wygląda się lepiej niż "z wody" :-)
To prawda odnośnie białych butów :) Może dlatego ja na swój ślub zdecydowałam się na buty zielone, bo i takie również miałam dodatki :) Bo w sumie, więcej bym białych butów nie założyła, a te i owszem jeszcze się przydadzą.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kolorowe dodatki do sukni ślubnej! Zwłaszcza jeśli idą w parze z rozsądnym podejściem, jakie właśnie zwerbalizowałaś :-)
UsuńPiękna spódniczka! :)
OdpowiedzUsuńA do butów średnio jestem przekonana :P
panny młode coraz częściej odchodzą od białych butów zauważyłam :)
hahaha nie wyrzucę różu z szafy za nic :P
uwielbiam sposób w jaki piszesz! :)
pozdrawiam! :)
Okropne, tandetne buty. Fuuuj
OdpowiedzUsuńkocham biel ale robi ze mnie w w szczególności z moich nóg małą orkę :/
OdpowiedzUsuńja bardzo chciałam nosić białe rajstopy ale niestety na zdjęciach wyszło, że dość mocno pogrubiają mi nogi więc chyba raczej zamienię je na jaśniejszy popiel a co do białych butów to Twoje mają taki swój urok! mnie sie bardzo podobają. Sama już od jakiegoś czasu planuję na lato kupić białe kaczuszki. W końcu jak szalec to szaleć!
OdpowiedzUsuńśliczna spódnica
OdpowiedzUsuńpięknie wyglądasz !
OdpowiedzUsuńdo tego w całości popieram Twój wpis !
sama założyłam białe rajstopy i spotkałam się z komentarzami na blogu, że to tylko dla małych dziewczynek albo salowych, z czym się nie zgodzę..
co do bialych butów - sama przymierzam się do kupna białych szpilek - a co :)
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
:)
Lasko z białymi butami - a ja się będę do znudzenia tu powtarzać, że uwielbiam Twoje pióro. Ile się człowiek pośmieje przy tych Twoich wywodach. A ile się głową nakiwa, myśląc "taaak...to były czasy".
OdpowiedzUsuńNie ma co wyrzucać "stereotypowych kolorów" z naszych szaf. Tym bardziej, że chociażby na tegoroczny sezon wiosenny, projektanci przedstawiają białe buty jako hit nad hitami. Także jak widać, te wszystkie opowiastki, że to wstyd, obciach czy inna kaszanka, można sobie między bajki włożyć z dniem, w którym wielcy ze świata mody okrzykną ten "kicz" nowym trendem! :p
Laska z białymi butami ogromnie dziękuje! :)))
UsuńCieszy mnie ten nowy trend - od roku szukałam idealnych, białych szpilek i jest ich tak mało, że nie znalazłam jeszcze takich, które spełniałyby moje kryteria...
Mam białe szpilki i nie kupiłam ich na swoją Komunię, ani na swój ślub, którego notabene jeszcze nie miałam. Ramoneska i szorty z ćwiekami też są w moim posiadaniu, w dodatku ramoneska jest czaaaarna! Coś ze mną nie tak. Co więcej, mam też białe rajstopy, a w połączeniu z białymi szpilkami nie sprawiają, że obok mnie ukazuje się łysy, umięśniony wujek koksu, a na mojej twarzy nie pojawiają się smugi samoopalacza. Czasami mam wrażenie, że walka ze stereotypami to jak walka z wiatrakami.
OdpowiedzUsuńBoską masz tę spódniczkę, już Ci to zresztą mówiłam. Ostatnie zdjęcie najlepsze! <3
To prawda, walka ze stereotypami to jak walka z wiatrakami - może dlatego się mówi, że prawdziwych punków już nie ma? ;)
Usuńaaa fajne te białe buciki :P myślałam ostatnio nad zakupem takich, ale ja w litach łaże jak pokraka niestety ;D
OdpowiedzUsuńMi się białe buty podobają, ale chyba piętnasty raz na tym blogu wygłoszę, że nie lity (pewnie nie musiałabym tego mówić, bo już to wiesz), w każdym razie całą resztę bym na pewno założyła razem z tymi białymi rajstopami :)
OdpowiedzUsuńJa nie zakładam białych rajstop, bo pogrubiają mi nogi. W Twoim wypadku można sobie na takie pozwolić jak najbardziej. :) Do tego wiosenna spódnica. Bardzo pozytywnie. Świetne zdjęcia, a najlepsze to, na którym się uśmiechasz :)
OdpowiedzUsuńzakochałam się w Twojej spódniczce ;) jest piękna! ;)
OdpowiedzUsuńa ja białych butów nie noszę, bo trochę są niepraktyczne - szybko się brudzą ;)
Ale tak, myślę, że takie modowe i ubraniowe schematy trzeba obalać.
hahaha jesteś prze boska, moja miła :)
OdpowiedzUsuńWłączam się, bo mam małe... stópki :P
Kochana, małe jest piękne! Ja to mam wszystko małe, poza pokładami tłuszczu w strategicznym miejscu i... żałuję, że tam też nie mam mało :D
UsuńWyglądasz pięknie! Ale po traumie z białymi kozaczkami nie przekonują mnie te buty :D
OdpowiedzUsuńPowiedz mi kochana czy buty tego typu są wygodne? Podobają mi sie od dawana sle jeszcze sie nie zdecydowałam :)
OdpowiedzUsuńOj, i to jak! Lity to moje ulubione buty na obcasie, chodzę w nich całe dnie i na żadne inne bym ich nie zamieniła :) Żadne szpilki jakie miałam im jeszcze nie dorównały pod tym względem :)
Usuńdzięki! lity chodza mi po głowie od dawna :D
Usuńkolejne boskie lity <3
OdpowiedzUsuńO, o, o! Zgodzę się z Olgą - człowiek na starość mądrzeje. Okazuje się, że założenie różu nie odejmuje punktów IQ. A nawet, że można nosić ćwieki, poplamione farbami ciuchy i nadal wyglądać fajnie. Walka ze stereotypami wyglądowo-ubraniowymi nie jest łatwa, co pewnie wiesz, w końcu obie jesteśmy na gorących biegunach wzrostowych - mnie nikt nie zapyta o dowód przy barze, ale też nie pozwolą mi wsiąść w litach do tramwaju. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, przynajmniej jest fun ;)
OdpowiedzUsuńJak sobie pomyślę, jaka byłam głupia jeszcze rok temu, to ręce nad sobą załamuję :) Ale taka już kolej rzeczy i za rok pewnie to samo pomyślę o tym, jaka jestem teraz.
UsuńMnie też już o dowód nie pytają! Nie wiem, czy to wpływ takiej jednej wysokiej, co zawyża wizualną średnią wieku, czy tych +15cm na nogach... Musimy sobie zrobić to wspólne zdjęcie obok siebie, to dopiero będzie fun! ;) Najniższa i najwyższa blogerka :)
Szczerze mówiąc nie przemawia do mnie większość Twoich zestawów. Ale za to uwielbiam tu zaglądać! Dlaczego? ;)) Lubię czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
E.
Bardzo mnie cieszy to, że znajdujesz tutaj mimo wszystko coś dla siebie - tym bardziej, że to do pisania przywiązuję więcej wagi :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam!
Uwielbiam czytać Twoje posty.
OdpowiedzUsuńOczywiście stereotypom mówimy nie, też tego nie lubię.
Twój zestaw- super.
Pozdrawiam.
butki i spódnica są wspaniałe♥
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że po prostu z niczym nie powinno się przesadzać i chociaż w miarę dobrze dobrać różne elementy stroju.
OdpowiedzUsuńBiałe buty bardziej niż z panną młodą kojarzą mi się z brakiem praktyczności bo żółkną i szybko się brudzą. Białych kozaków z czubkiem nie jestem w stanie obronić... czy one pasują do czegokolwiek (i nie wyglądają kiczowato) ?
Róż bardzo lubię, a dlaczego się ludzie różu czepiają skoro od pierwszych dni po narodzinach dziewczynki są strojone w różowe śpioszki itd.? Róż jest kobiecy i słodki, problem w tym, że tak naprawdę to wcale nie pasuje do skóry spalonej słońcem czy też lampami. A i blondynki w różu też są często przereklamowane.
I z czarnym tak samo-umiar wskazany.
A zestaw bardzo mi się podoba, bardzo ładnie wyglądasz w tych pastelowych kolorach. I o dziwo nawet buty mi się podobają, bo ten fason ogólnie mnie odstrasza, a w tej bieli to całkiem całkiem :)
Te buty w bieli kojarzą mi się z łyżwami! Może dlatego wyglądają nieco inaczej, niż w innych kolorach :)
Usuńspódnica i sweterek cudowne!!
OdpowiedzUsuńczyżby krakowskie plenery? :)
Twój post daje do myślenia. Rzeczywiście coś w tym jest. Choć nie noszę białych rajstop, butów w zimę z jednej prostej przyczyny. Nie chcę ich zabrudzić :)
OdpowiedzUsuńButy piękne, piękne. Ukradkiem zazdroszczę, również jakości zdjęć :)
Mam nadzieję, że w wolnej chwili wpadniesz i na mojego bloga :)
słodko :) spódnica jest piękna
OdpowiedzUsuńrewelacyjna spódnica;)
OdpowiedzUsuńAle przepiękna spódnica. ;)
OdpowiedzUsuńUważam, że nawet białe buty i białe rajstopy mogą cudownie wyglądać kiedy są połączone z ładnymi dodatkami.
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie wyglądasz!. Rajstopy, buty i ta spódniczka... super :)
Masz bardzo dobry gust i potrafisz świetnie dobierać stroje... Stereotypy zawsze można zmienić i tobie się to udaje...
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)))
UsuńJednym postem w jakiś tam sposób zmieniłaś moje spojrzenie na modę <3. Ale masz rację!
OdpowiedzUsuńJeśli to prawda, to aż nie wiem co powiedzieć. Bardzo się cieszę, że udało mi się skłonić Cię do spojrzenia na modę z nieco innej strony :)
Usuńświetnie napisałaś ten post, uśmiałam się ;-)! zgadzam się z Tobą. aż dodam do obserwowanych, piękny secik btw ;)
OdpowiedzUsuńWyglądasz prześlicznie, no i ten genialny kolorek włosów - moje marzenie :)
OdpowiedzUsuńale śliczny zestaw!
OdpowiedzUsuńMasz rację co do tych wszystkich stereotypów.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to jesteś prześliczna! :*
Jakie piękne lity ;)
OdpowiedzUsuństereotypy są straszne. po co one są - po to, by mieć od razu wyrobioną o ludziach opinię BEZ SENSU.
OdpowiedzUsuńa co do zestawu to wyglądasz po prostu cudnie niczym rudowłosa Śnieżka :D
Sliczny strój ;) Bardzo ładnie wyglądasz!
OdpowiedzUsuńhttp://letmeloveyou1.blogspot.com/
Ze stereotypami nigdy się nie wygra :D one zawsze były, są i niestety będą ... ja i tak będę ubierała i nosiła to, co mi się podoba - bez względu na opinię innych ;)
OdpowiedzUsuńPS. świetne buty!
Talia zaiste -jak u osy. Bardzo, bardzo zazdroszcze! :)
OdpowiedzUsuńcudowna spódniczka i świetny szalik :* pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie :*
OdpowiedzUsuńBuciki niczego sobie, bardzo gustowne, trafiłaś w dziesiątkę z tym zakupem.
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj przez wątek na modnej polce o białych rajstopach. Jestem również tego samego zdania, że białe rajstopy nie muszą się kojarzyć tylko z małymi dziewczynkami, zresztą ja gdy byłam w wieku przedszkolnym chyba nawet takich nie nosiłam. Ty właśnie pokazałaś fajną stylizację z nimi i widać, że da się zrobić coś fajnego :) Poza tym nie wyobrażam sobie np. czarnych rajstop do tej stylizacji :D
OdpowiedzUsuńP.S świetna kiecka :)
Pozdrawiam!
Białe buty po prostu trzeba umieć nosić - Tobie to wychodzi dobrze, co widać na załączonych zdjęciach; podoba mi się! A temat kreowanych stereotypów - studnia bez dna; w końcu nie każdy Szkot jest skąpy itd. ; )
OdpowiedzUsuńTaak, o stereotypach można powiedzieć bardzo, ale to bardzo dużo. Ja na przykład będąc blondynką już sama opowiadam dowcipy o blondynkach, do tego stopnia mam na to delikatnie rzecz ujmując "wywalone". Gdyby każdy umiał do pewnych rzeczy nabrać odpowiedniego dystansu moglibyśmy się z tych stereotypów tylko śmiać. Ale prawda jest też taka, że skądś się one biorą. Ja osobiście mam białe trampeczki, chociaż od pewnego czasu już nie są białe tylko szare i nie wiem jak im przywrócić biel. Biały kolor generalnie jest jak dla mnie wspaniały i uważam, że nie należy się go bać w ubiorze ogólnie. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńKsiężniczka..
OdpowiedzUsuń