Heartbeat

Witajcie ponownie!

Od ostatniego posta minął aż tydzień, co spowodowane było moim nagłym i nieoczekiwanym wyjazdem na kilka dni. Na szczęście jestem już z powrotem i przybywam z nowym zestawem, który być może przypadnie wam do gustu :)

♪ 

Szaleję ostatnio za sukienkami, co jest w moim przypadku ogromną odmianą i dlatego też zdecydowałam się na zakup tej ślicznej, białej sukienki z Bershki - zadecydował o tym prawdopodobnie jej tył, ponieważ ma na plecach wycięte serce, które... no cóż, podbiło moje serce ;) Takie fantazyjne wzory sprawiają, że ubrania różnią się od tych, które można spotkać w każdym sklepie i nietrudno przyciągnąć wzrok przechodniów.

Do sukienki postanowiłam ubrać szpilki, bo takie połączenia prezentują się moim zdaniem najlepiej. Z tego też względu zdecydowałam się na moje buty w kolorze cielistym, z brązową kokardką z przodu - zakupiłam je już jakiś czas temu w Kazarze i było to moje pierwsze w nich wyjście... ale z pewnością nie ostatnie :)

Dodatki do mojej sukienki dobrałam w kolorze seledynowym, gdyż ostatnio go wręcz uwielbiam :) Szczególnie teraz, kiedy wychodzi z mody! Lakierowaną torebkę firmy Atmosphere kupiłam na allegro i jestem przede wszystkim zadowolona z jej wielkości, bo mogę do niej zmieścić wszystko, czego potrzebuję. Dzięki dużej pojemności nadaje się ona zarówno na dłuższe, jak i krótsze wyjścia, co jest dla mnie wyjściem idealnym - uwielbiam nosić ze sobą przeróżne rzeczy, które a nuż się przydadzą... z resztą, która kobieta tego nie robi? ;)

Jeśli chodzi o biżuterię, postawiłam na minimalizm - na szyi zawiesiłam maleńki wisiorek z kokardką, a na rękę ubrałam mój nowy nabytek, czyli prześliczną bransoletkę ze Złotego Pudelka. Białe koraliki i seledynowa kokardka idealnie dopasowały się do mojego stroju! Jeśli ktoś z was nie słyszał o biżuterii autorstwa Pani Moniki, to zachęcam do zapoznania się z jej twórczością - ja jestem oczarowana :)

Kolejnym seledynowym elementem w moim stroju jest kwiat, który wpięłam we włosy. Ponieważ wielu osobom nie przypadły do gusty kwiaty, które wpinałam z przodu w opaskę, a ja tę ozdobę na włosach uwielbiam, postanowiłam pójść na kompromis - wpięłam kwiat z tyłu, tuż obok koka, tak by z przodu nie był widoczny i stanowił nieco mniej rzucającą się w oczy ozdobę. Jestem bardzo ciekawa, jak taka zmiana wpłynie na zdanie osób, którym jak dotąd nie podobał się ten element moich strojów. Wyjątkowo zdecydowałam się również na zrobienie koka, bo jestem na tym etapie zapuszczania włosów, w którym fryzura wygląda najmniej estetycznie... Ogarnia mnie przerażenie na samą myśl, że taki stan może utrzymać się jeszcze nawet kilka miesięcy :(

Ktoś zarzucił mi pod poprzednim wpisem, że mam doklejane rzęsy - muszę tę osobę zmartwić i temu zaprzeczyć. Na powyższym zdjęciu powinno być w miarę widoczne, że rzęsy są moje, ale jeśli to kogoś uszczęśliwi, to mogę się postarać o lepsze zbliżenie ;)

Co do pytań o soczewki - nie noszę żadnych :)

Dzisiaj wstawiłam nieco więcej zdjęć niż zazwyczaj, ponieważ wyszły (wyjątkowo!) dość ładnie :) Postanowiłam je też nieco powiększyć, ale jestem ciekawa, czy był to waszym zdaniem dobry pomysł?

Do następnego, moi drodzy!