4 marca 2013

Podsumowanie miesiąca: luty

Wpis ten miał pojawić się jeszcze pod koniec poprzedniego miesiąca, ale... jakoś późno zorientowałam się, że tym kończącym się miesiącem jest właśnie luty, ergo dzień 31 tego miesiąca nie nadejdzie. Z tego też powodu podsumowanie publikuję dnia 4 marca, czyli mojego wyimaginowanego końca lutego :)))

Nigdy wcześniej takich podsumowań nie robiłam, choć już od dawna chodziło mi to po głowie. Chciałam pokazać Wam coś więcej, niż jedynie zawartość mojej szafy i podzielić się nie tylko przemyśleniami na ogólne tematy. Blog ten jest jedynie niewielkim ułamkiem mojego życia, którego z kolei od czasu do czasu chciałabym Wam przekazać nieco więcej i właśnie z tego względu wymyśliłam te podsumowania - by móc raz na miesiąc podzielić się z Wami książkami, filmami i przeróżnymi szczegółami, które mnie w tym okresie zaintrygowały, przypadły do gustu bądź są moim zdaniem warte uwagi. Być może wpisy z tej serii podsuną Wam ciekawe pomysły, zachęcą do podjęcia jakiejś inicjatywy... lub przynajmniej pozwolą poznać mnie od nieco innej strony :)

Raz na laptopie, raz pod pilotem
Oponki wg. przepisu Ostrej na słodko
W krakowskiej naleśnikarni :)))
Krakowskie błonia
Herbata z Il gatto bianco :)
Czekolada z In blue jeans Kasia :)

Co się zaś samego lutego tyczy, upłynął mi on pod znakiem sesji egzaminacyjnej w jego pierwszych dwóch trzecich oraz różnego rodzaju przemyśleń i decyzji pod jego koniec. Obie czynności okazały się bardziej absorbujące niż sądziłam i nie sprzyjało to rozwojowi w żadnym tego słowa znaczeniu, przez co moje pierwsze podsumowanie będzie raczej skromne... ale następne będzie już lepsze :)

Książki
Choć uwielbiam czytać, to luty był miesiącem, w którym przeczytałam wyjątkowo mało. Pierwszym powodem jest prawdopodobnie to, że moimi głównymi lekturami były w tym czasie notatki, z których uczyłam się do egzaminów, więc w wolnym czasie wolałam odpocząć od czytania i dać myślom odpocząć... natomiast drugim to, że książka na którą się zdecydowałam okazała się być w moim przypadku ciężkostrawna. Buszujący w zbożu od dawna był na liście pozycji, które chciałam przeczytać i być może dlatego tak bardzo mnie zawiódł - irytował mnie zarówno styl, w którym powieść napisano jak i sam główny bohater i jego poczynania. Podejrzewam, że jest to jedna z tych pozycji, które powinno się przeczytać nie później, niż w okresie młodzieńczego buntu, a ja ten mam już dawno za sobą... 

Filmy
Tutaj sprawa ma się zupełnie inaczej niż w przypadku książek, bo filmów udało mi się w tym miesiącu obejrzeć całkiem sporo - nie wymagają one, w przeciwieństwie do czytania, tak dużego skupienia i pozwalają wyobraźni odpocząć. O repertuarze zadecydowała natomiast odbywająca się 24 lutego ceremonia rozdania Oscarów - chciałam przed tą datą obejrzeć jak najwięcej nominowanych pozycji i tym sposobem udało mi się zobaczyć filmy takie jak Hobbit, Lincoln, Anna Karenina, Operacja Argo, Poradnik pozytywnego myślenia oraz film krótkometrażowy Paperman. Sądzę, że każdy z nich jest wart obejrzenia choćby ze względu na sam fakt, że otrzymały nominację :) Natomiast spośród wymienionych wyżej filmów moimi faworytami są zdecydowanie Poradnik pozytywnego myślenia i Lincoln.

Wydarzenia
Choć sesja powstrzymała mnie przed wieloma spotkaniami ze znajomymi i zatrzymała na wiele dni w domu, to nie dała rady domówce grupy Kraków bloguje. Spotkania zarówno tej grupy, jak i grupy Małopolskich blogerek modowych cenię za jedną niezwykle istotną rzecz - za to, że spotykam tam całe mnóstwo osób, z którymi bardzo dobrze się rozumiem, a tematy, pomimo wielu wspólnie spędzonych godzin, zdają się nigdy nie kończyć. Niezależnie od tego jaki mam dzień, te spotkania zawsze niesamowicie poprawiają mi humor i niezwykle żałuję, kiedy dobiegają końca.

Małe sukcesy
Moim najważniejszym (wcale nie takim) małym sukcesem jest bez wątpienia dobrze zdana sesja egzaminacyjna - po pierwsze z tego względu, że udało mi się uzyskać całkiem dobre wyniki, a po drugie... była to chyba pierwsza sesja, w której nie musiałam przekładać żadnego egzaminu na sesję poprawkową ze względu na chorobę :)

Następny mały sukces jest z gatunku tych kulinarnych, a te zdarzają mi się nadzwyczaj rzadko ;) Wszelkiego rodzaju kuchenne rewolucje nie są raczej moim konikiem i sporo czasu upłynie, nim w pełni przekonam się do kulinarnych eksperymentów. W tym miesiącu w ramach tłustego czwartku postanowiłam jednak zrobić mały wyjątek i przygotować coś, co uwielbiam od zawsze - oponki! Robiłam je według przepisu Ostrej na słodko i wyszły przepyszne :)

...a skoro już o tłustych rzeczach mowa, to chyba każda z kobiet ma taki moment, w którym ogarnia ją panika na widok gwałtownie poprawiającej się pogody - miesiące zimowej stagnacji zrobiły swoje, a lato i perspektywa ubrania bikini zbliża się nieubłaganie ;) Mnie również coraz to ładniejsza pogoda za oknem kazała przypomnieć sobie o moim postanowieniu dotyczącym wysiłku fizycznego. Co prawda ze względu na brak czasu zaczęłam ćwiczenia dopiero pod koniec lutego, ale że udało mi się to robić z jako taką regularnością, to postanowiłam to uznać za mój mały sukces. W marcu będzie lepiej ;)

22 komentarze:

  1. Sesja - dobrze że już po ;)
    Śliczny kotek pomiziaj go ode mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. super post! świetne zdjęcia! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Biały kot koło białego kota? Słodko :D

    Ze wszystkich filmów które wymieniłaś chyba Poradnik pozytywnego myślenia podobał mi się najmniej, ale rzeczywiście, są godne polecenia :)
    Podoba mi się ten pomysł podsumowania miesiąca, świetnie go wykonałaś.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też jestem mega szczęśliwa ze zdanej sesji :)
    a kot - niezły słodziak :D

    OdpowiedzUsuń
  5. haha Gonciarz jakoś mi nie pasuje do waszej grupy ;) a kota to masz z bardzo silnym charakterem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. mina Twojego kota jest genialna ;D
    Co do filmu "Poradnik pozytywnego myślenia" naprawdę jest to typowy poradnik czy to tylko chwytliwa nazwa? Zmusza do refleksji i działania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko chwytliwa nazwa, a w zasadzie tłumaczenie - film opowiada o życiu pewnej rodziny z zaburzeniami psychicznymi, o ich przedziwnych zachowaniach, nawykach, nie radzeniu sobie z codziennością... a z drugiej strony jest zabawną komedią romantyczną. Zależy, jak na film spojrzymy i go potraktujemy :)

      Usuń
  7. Bardzo dobry pomysł! Lubię takie różnorodne blogi. Zdjęcia z kotem przezabawne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciesze się z pomysłu na takie własnie posty zżycia wzięte. Jesteś jedną z niewielu modowych blogerek, które cenię za to jakie piszą posty. Do tego grona również zalicza się Kasia z In Blue Jeans. Inspirujecie dziewczyny! Mnie drażnią posty, w których piszą to w co się ubrały. No po cholerę to piszą, skoro i tak widać gołym okiem na zdjęciach, co miały na sobie. O ironio! Z resztą i tak zazwyczaj podają na końcu jaka dana rzecz z jakiej firmy jest. Chyba brak takim kreatywnego myślenia na posty, dlatego wolą iść na łatwiznę:P Cóż ich wybór. Mnie tym sposobem na pewno nie zachęcą do czytania i bycia na bieżąco w ich postach.
    Zdjęcie "Krakowskie Błonia" - przez chwilę myślałam, że mi się ten motyw śnił. Nie miałam tam jeszcze okazji być.
    Co się tyczy książki nie czytałam. Możesz tak pokrótce napisać o czym jest?
    Hobbita nie obejrzę, bo jakoś mnie nie kręci taka tematyka filmów. Poza tym dowiedziałam, że na planie zdechło sporo zwierząt. Za to był mi polecany "Poradnik pozytywnego myślenia", więc pewnie obejrzę. Po "Annę Kareninę" zapewne też sięgnę i zachęciłaś mnie "Lincolnem".
    Wydarzenia. Czy ja dobrze rozpoznałam pana w niebieskiej koszuli z czerwonym elementem, z eto Krzysztof Gonciarz? A Pani w środku w czerni to Alina Rose?:)
    Gratuluję zdania sesji, jestem z ciebie dumna i tak wiedziałam, że ją zaliczysz. ;)
    Co do książek "do przeczytania". Co znajduje się na tej liście konkretnie? Masz może konto na www.lubimyczytac.pl?:) Jestem bardzo ciekawa w jakiej roli uświetnisz swoją osobą na KFW.
    PS A "dobrze wysmażonych steków z masłem czosnkowym" jeszcze nigdy nie jadłam ;) Tak, tak, odwiedziłam zakładkę "O mnie". Za to przepadam za bagietkami z nadzieniem czosnkowym. To nic, ze jedzie potem z jamy ustnej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja jak zwykle wypracowanie musiałam napsiać.

      Usuń
    2. Czekam na odpowiedź :* Swoją drogą mogą się tak bardzo nie rozpisywać następnym razem, jeśli to Cię przeraża. ;)

      Usuń
  9. Super takie podsumowanie, piękna czekolada :)
    A i pomysł o przedłużeniu sobie miesiąca - popieram :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię tego typu posty.
    Dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie.;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam takie wpisy!. Niektórzy twierdzą, że do niczego się to nie przydaje, głupie zdjęcia jedzenia i innych bezsensownych rzeczy. Ja tak nie uważam... Fajnie jest podzielić się z czytelnikiem swoją codziennością, życiem. Miło czyta i ogląda się takie posty :)
    Naleśniki wyglądają bardzo apetycznie, a co do filmów... słyszałam dużo dobrych opinii o Poradniku pozytywnego myślenia, koniecznie muszę obejrzeć!.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekolado czy ta ładna dziewczyna w lokach, która stoi obok Ciebie ma bloga??:) Muszę pooglądać sobie jej włosy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo tak, włosy ma przepiękne :) http://curly-affairs.blogspot.com/ :)

      Usuń
  13. huhu bardzo fajnie :) jak wróce do krk to musimy isc na coffi ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam "Poradnik pozytywnego myślenia" i Jennifer Lawrence :) Z tych najnowszych filmów polecam Ci jeszcze Django (nawet jeśli nie przepadasz za Westernami, to ten jest naprawdę godny polecenia!) :)

    OdpowiedzUsuń
  15. hahahahaha zdjęcia z kotem i te podpisy są cudne :D

    OdpowiedzUsuń