11 maja 2013

Fashion Week Poland 2013: historia prawdziwa

Dobrze w tym wstępie wyglądałoby stwierdzenie, że wyjazd na FashionPhilosophy Fashion Week Poland 2013 planowałam od tygodni. Równie dobrze prezentowałoby się zdanie mówiące, że zerwałam się z samego rana, by zdążyć na odjeżdżający wcześnie rano pociąg do Łodzi... ale oba te stwierdzenia byłyby wierutnym kłamstwem, bo w rzeczywistości wyglądało to zupełnie inaczej.
Mój wyjazd do Łodzi do niemalże ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania - kiedy moje początkowe plany nie wypaliły, poddałam się myśląc, że nic nie da się już zrobić i z żalem sobie odpuściłam. Dopiero wczesnym rankiem w czwartek, pierwszego dnia trwania Fashion Week Poland coś mnie tknęło i naszła mnie nagła myśl - a gdyby tak się spakować i po prostu pojechać? W ogromnym pośpiechu, z pomocą Ani i Kamili, zapewniłam sobie transport na następny dzień i nocleg w Łodzi. Jeden poranek - tyle potrzebowałam, by myśl "chcę jechać na Fashion Week" doszła do skutku. Da się? Da się!
W piątek nie zerwałam się z samego rana z łóżka, bo by móc to zrobić - trzeba się najpierw do owego łóżka położyć. Choć transport i nocleg udało mi się załatwić bardzo szybko i sprawnie, to okazało się, że mam przed wyjazdem całe mnóstwo spraw do załatwienia i kilka rzeczy do przemyślenia... a jedną z tych rzeczy było, jak na rasową blogerkę przystało, zagadnienie związane z ubiorem. Do późnej nocy stałam przed szafą i myślałam, co wziąć ze sobą do Łodzi - był to w końcu mój pierwszy wyjazd na Fashion Week Poland, po którym nie do końca wiedziałam, czego mam się spodziewać. Ubrać się zwyczajnie? Elegancko? Nietypowo? A może nad wyraz awangardowo, co by zostać uwiecznioną przez każdego obecnego tam osobnika, posiadającego aparat (lub przynajmniej lodówkę - im bardziej hipsterskim i nieprofesjonalnym sprzętem i im bardziej starają się zrobić Ci zdjęcie, choćby ukradkiem, tym bardziej odjechanie najwyraźniej wyglądasz) i znaleźć się tym samym na każdej okładce i każdym portalu wspominającym choć słowem o Fashion Week Poland? Ot, trudne życie modowego blogera i mus podejmowania decyzji wagi państwowej.
Kiedy koniec końców udało mi się zdecydować, jakie ubrania ze sobą zabrać (a przy okazji upchnąć w torbie masę ubrań "na wszelki wypadek"), to do spania było mi jednak nie po drodze. Mając perspektywę zerwania się z łóżka o 4:30 i widząc na zegarku godzinę 3:30 wiedziałam, że prędzej zaśpię, niż się wyśpię, a jak wszyscy wiemy - spóźnianie się na swój pociąg nie jest tym, co tygryski lubią najbardziej. Tym oto sposobem, po wypiciu wiadra kawy, o 5:58 rozpoczęłam wraz z Kamilą i Plamką moją podróż na pierwszy w mojej karierze FashionPhilosophy Fashion Week Poland.
Choć 36 godzin na nogach to nie lada wyzwanie, a początkowe problemy z noclegiem w hotelu wymęczyły nas jeszcze bardziej, to podekscytowanie nie pozwalało mi tego odczuć. Przez te dwa dni, jakie spędziłam w Łodzi miałam okazję zobaczyć wszystko na własne oczy, przekonać się, jak to w rzeczywistości wygląda i zweryfikować wszelkie pogłoski, jakie na ten temat obiły mi się o uszy. Ogromnym zdziwieniem byli dla mnie z pewnością inni ludzie, którzy przyjechali na Fashion Week Poland - oglądając zdjęcia z tego typu wydarzeń zawsze widzi się osoby modnie, kolorowo i awangardowo ubrane, wyróżniające się w tłumie swoim ubiorem i ogólnym wyglądem. Tymczasem będąc na miejscu miałam okazję przekonać się, że są to zazwyczaj jednostki, bo większość strojów jest stonowana, czasem wręcz bardzo zwyczajna i codzienna. Moje obawy, że zniknę w tłumie barwnie ubranych osób okazały się zupełnie nieuzasadnione, bo różowe lity, podobnie jak wysokie szpilki Plamki i te neonowe Kokorinoo robią furorę nawet na Fashion Weeku :)
Pomimo tego, że Fashion Week Poland nie był bez wad - bo tak krótkie przerwy pomiędzy pokazami, a tym samym niemożność spędzenia w showroomie długich godzin to barbarzyństwo - to całe wydarzenie zrobiło na mnie ogromne wrażenie i niesamowicie się cieszę, że mogłam w nim uczestniczyć. Z radością obejrzałam pokazy projektantów, z których każdy przedstawił swoją wizję nadchodzących trendów na swój sposób oraz pożerałam wzrokiem całe stoiska w showroomie, uginające się pod ciężarem pięknych, barwnych przedmiotów. Nie udało mi się niestety uczestniczyć w pokazach Out Of Schedule z tego względu, że odbywały się one w innym miejscu niż cała reszta wydarzenia i niesamowicie tego żałuję, bo zależało mi na nich tak samo, jak na pokazach Designer Avenue. Co jednak dla mnie najważniejsze, miałam możliwość pojawić się w Łodzi osobiście, poczuć tę niepowtarzalną atmosferę Fashion Weeku i poznać całe mnóstwo fantastycznych osób, które miałam jak dotąd okazję oglądać jedynie na ekranie monitora. W Łodzi spędziłam tylko dwa dni, ale bez wątpienia będą to dla mnie dni niezapomniane.
Jeśli po tegorocznej edycji FashionPhilosophy Fashion Week Poland czegokolwiek żałuję, to tylko dwóch rzeczy - że nie mogłam tam być przez całe cztery dni bez przerwy, by nic mnie nie ominęło... i że nie miałam całej torby prowiantu, by mieć co przegryzać na szybko w krótkich przerwach pomędzy pokazami ;) Jedno jest dla mnie jednak pewne - na jesienną edycję również się wybieram i tym razem dołożę wszelkich starań, by te dwa powyższe niedopatrzenia nie miały miejsca :)))
Wpis z relacją z pokazów miał pojawić się już dawno, ale wystąpiły nieoczekiwane problemy ze zdjęciami i intensywnie nad ich rozwiązaniem pracuję... więc mam nadzieję, że ostatni post z serii Fashion Week Poland pojawi się już niedługo!

12 komentarzy:

  1. Dobrze jest dowiedzieć się czegoś tak mniej "oficjalnie" ;) chciałabym kiedyś tam być, ale póki co to tylko marzenia... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cenię ciebie na szczerość. Widać, że lubisz to robić i robisz. Mam nadzieję, że kiedyś i ja się zjawię na polskim Fashion Week'u ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to widzimy się jesienią! Jako rodowita łodzianka służę gościną i oprowadzaniem po mieście :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widać, że można przezwyciężyć wiele niefajnych sytuacji a i ta bawić się super, co udowodniłaś!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje różowe lity zawsze spoko! :DD Może jesienią też mnie ze sobą weźmiesz. :P

    :**

    OdpowiedzUsuń
  6. heh no był maraton i brak czasu na jedzenie był dosyć dyskomfortowy, ale oj tam ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. oo zazdroszczę wyjazdu świetne fotki pozdrawiam i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  8. Najfajniejsze sa własnie spontaniczne akcje! Ma się wtedy nie dużo czasu na przemyślenia i na planowanie. Nie przejmujesz sie swoimi oczekiwaniami bo nie zdarzyłaś ich nawet zdefiniować. Wiec co by sie nie wydarzyło będzie świetnie! Wyjazdu gratuluje i czekamy na jakaś obszerniejsza relacje :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzie kupiłaś takie fajne etui? Są super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie są moje :) Miętowe jest Plamki, na iPhone'a i niestety nie wiem gdzie zostało zakupione, a drugie należy do Cammy - Samsung Galaxy Ace bodajże, z allegro :)

      Usuń